Close
698376698 malgorzata.cmcc@gmail.com

O doświadczaniu straty

Strata, czyli doświadczenie braku, jest wpisana w nasze życie od samego początku.
Rodząc się tracimy organiczne połączenie z matką, które przez 9 miesięcy utrzymywało nas przy życiu. Dorastając tracimy przekonanie o byciu centrum wszechświata, kompletną zależność od naszych rodziców czy też miejsce w rodzinie gdy pojawia się nasze rodzeństwo. Wchodząc w dorosłość tracimy beztroskę, naiwność i część swobody. Dokonując życiowych wyborów tracimy możliwość doświadczenia tego, czego nie wybraliśmy. Starzejąc się tracimy siły, sprawność czy niezależność. W końcu umierając tracimy życie ze wszystkimi jego możliwościami.
Strata może dotyczyć braku tego czego/kogo zabrakło lub tego, czego/kogo nigdy nie było. Pierwszy rodzaj straty jest z reguły łatwiejszy do uznania, jakby bardziej uzasadniony. No bo było a nie ma to jakiś konkret. A co ze stratami tego, czego nigdy nie było ? Tymi niewidocznymi gołym okiem… Czasem bywają bardziej dotkliwe, majacząc w odmętach naszych doświadczeń jak cienie, nie dając się uchwycić, nazwać, opłakać.
Lista nieuchronnych strat jest długa. Można wręcz powiedzieć, że są one naturalne i konieczne, niezbędne do naszego rozwoju. Czemu więc tak bardzo się przed nimi wzdrygamy ?
Powodów jest wiele…
Po pierwsze, nikt nam nie powiedział, że życie jest serią strat, które umożliwiają nasz rozwój i wzrost. Żyjemy w świecie, który promuje zysk, gromadzenie i postęp. Straty są często przez nas postrzegane jako porażki, słabości czy wyraz nieradzenia sobie z życiem. Mylnie postrzegane. Nie chcąc ich doświadczać odbieramy sobie możliwość smakowania wszystkich odcieni życia. Słodkich i gorzkich, radosnych i smutnych, a czasem nawet mdłych czy bezbarwnych. Odbieramy sobie możliwość doświadczania pełni człowieczeństwa.
Po drugie, doświadczenie braku jest na ogół nieprzyjemne a my dążymy przecież do nieustannej przyjemności zwanej potocznie szczęściem. Znów jest to o tyle złudne co niemożliwe do osiągnięcia. Nie da się w życiu uniknąć doznań nieprzyjemnych. Chyba, że za cenę nieodczuwania niczego. Ograniczając swoja zdolność do odczuwania smutku, lęku czy niewygody ograniczamy jednocześnie możliwości doświadczania radości, ekscytacji czy przyjemności. Tak to działa.
Po trzecie, ze swoim doświadczeniem braku często zostajemy sami. Nie ma przy nas nikogo, kto byłby w stanie po prostu być, nazwać nasze doświadczenie, dać nam znać że jest ono naturalne, normalne, że można je przyjąć. Samotność powoduje, że doświadczany przez nas ból staje się cierpieniem. Zamyka nas w samych sobie. Sprawia, że kurczymy się wewnętrznie. Zamykamy we własnym wstydzie. W ten sposób uczymy się uciekać od siebie samych, od własnych doznań czy emocji, a w końcu od ludzi.
Gdy jednak pozwolimy sobie doświadczyć brak, z całym jego bólem, smutkiem czy żalem, wtedy możemy go przeżyć i wyrazić. We wszystkich jego odcieniach…smutku, żalu, złości, niezgody, ulgi, zmęczenia czy w końcu akceptacji. To jest naturalny proces żałoby czyli drogi przez stratę. Ten proces dotyczy i dotyka każdego z nas. Nikt nie jest od niego wolny. Każdy może go nie tylko przetrwać ale i przeżyć dobrze. To znaczy tak, aby budował a nie niszczył. Aby był doświadczeniem wzrostu, rozwoju czy nawet zysku, pomimo bólu. Aby był źródłem nadziei że to, co odchodzi robi miejsce temu, co niewątpliwie nadejdzie.


Call Now ButtonZadzwoń!

Napisz do mnie!

WYPEŁNIJ FORMULARZ KONTAKTOWY